Zróbmy sobie dzika.

Kiedyś pisałem o badaniach* zespołu Sabriny Servanty, których wyniki ukazały się w prestiżowym Journal of Animal Ecology w 2009 roku. Długoletnie, bo trwające ponad 20 lat badania pokazały, że intensywne polowania powodują, że lochy wcześniej zachodzą w ciążę i mają więcej młodych. W skrócie – im więcej strzelasz, tym więcej masz dzika. Zwłaszcza jeśli dodatkowo go dokarmiasz.
To teraz jeszcze małe uzupełnienie. Żeby spojrzeć całościowo i również z „naszego podwórka”. Tak (wykres poniżej) wygląda liczba zabitych dzików i liczebność dzika w latach 1974 – 2017 w Polsce według GUS.
GUS_na_strone2
W latach 70 mieliśmy liczebność dzika w granicach 50 tysięcy. Teraz – 200 tysięcy. Zerkałbym na ogólną tendencję, bo liczebność obarczona jest dużym błędem. Odstrzał również, bo trzeba doliczyć kłusowników.
Na liczebność dzika będzie mieć też wpływ pokarm. Aby odciągnąć (teoretycznie) dziki od pól uprawnych, myśliwi wysypują dodatkowe porcje kukurydzy na terenach leśnych. Czyli aby nie jadły kukurydzy na polu, sypią ją im w lesie (pomyślmy chwilę: na pewno zniechęci się tym dzika do pójścia później na pole, gdy skończy się wysypana im kukurydza i buraki). Na pożywnej paszy dziki wcześniej uzyskują dojrzałość płciową. Wpływ na rozród dzików mają też mykotoksyny wytwarzane przez pleśnie obecne na ziarnach kukurydzy. Mają działanie bardzo podobne do żeńskich hormonów płciowych. Nie bez znaczenia są też ciepłe zimy i możliwość prawie całorocznego rycia w ziemi. Mamy tu więc szereg zależności, które wzajemnie się przeplatają. Ale w tle zawsze negatywnie przewijają się myśliwi a wszystko jak widać sprowadza się do tego, że strzelanie do dzików odnosi średni skutek i na pewno w jakimś stopniu tak jak mówią francuskie badania też stymuluje ich rozród.
W 2016 roku w Hiszpanii (Katalonia) rozpoczął się 4-letni projekt podawania dzikom środków antykoncepcyjnych. Jaki będzie efekt – zobaczymy. Ale może być to sensowne i bezpieczne również dla człowieka wyjście. Lepsze niż naprzemienne niebezpieczne strzelanie i sypanie kukurydzy w lesie. Na pewno eliminując zbyt intensywne myślistwo wyeliminujemy jeden ze stymulantów dziczego rozrodu. Albo i dwa jeśli przestaniemy wynosić tony paszy do lasu.

Wszystkich pól nie ogrodzimy choćbyśmy chcieli (taka fragmentacja miała by też sporo minusów przyrodniczych), ale antykoncepcją i ograniczeniem myślistwa możemy naprawdę dużo zdziałać.

Jest jeszcze ktoś kto może nam pomóc w naturalny sposób – to wilki, których populacja odradza się. Mamy ich około 2000 – tak naprawdę niewiele i liczba raczej wiele się nie zwiększy, ale kłopot z dzikami jest kolejnym argumentem przemawiającym za możliwie największą populacją wilka – naturalnego drapieżnika.

Póki co nie rozwiązujemy problemu z dzikami, wręcz przeciwnie. Robimy wszystko by było go więcej. I w dodatku zwiększając presje myśliwską sprawiamy, że dziki bardziej niż kiedykolwiek szukają schronienia w miastach co negatywnie odczuwają mieszkańcy choćby krakowskiego Tyńca.

Interesującym przykładem do czego prowadzi gospodarka łowiecka są Niemcy, gdzie liczba dzików przekracza trzy miliony. Niemcy co rok strzelają do dzików więcej i co rok mają więcej szkód i jeszcze więcej dzików. Oczywiście taka kompensacja strat przez gatunek i zwiększanie rozrodu ma swoje granice (są kraje gdzie dziki wymordowano praktycznie całkowicie), jednak sytuacja pokazuje jakim błędem i niemoralnością jest często istnienie złej gospodarki łowieckiej i, że droga do rozwiązania kłopotu nie wiedzie przez śmierć zwierząt, które niczemu nie zawiniły a którym człowiek odebrał miejsce do życia.

*Servanty Sabrina, Gaillard Jean‐Michel Toïgo, Carole Brandt Serge, Baubet Eric. Pulsed resources and climate‐induced variation in the reproductive traits of wild boar under high hunting pressure. Journal of Animal Ecology 2009.