Coraz więcej dzików w miastach. Powód – odstrzały.

W coraz większej ilości miast dziki dają się we znaki. Zwierzęta na które teraz bezsensownie poluje się z dużą intensywnością szukają schronienia w miastach. Tu kula myśliwego raczej ich nie dosięgnie a i o jedzenie łatwiej. To pierwsze efekty bezmyślnej decyzji o redukcji populacji dzika w związku a ASF. Pierwsze efekty, na kolejne pod postacią plag kleszczy, gryzoni i szkodników leśnych jeszcze troszkę poczekamy.  Choć.. Kleszczy już od mocno przybyło i to nie tylko za sprawą ciepłych zim, ale właśnie zakrojonego na szeroką skalę zabijania tych niezwykle pożytecznych zwierząt. Nie na darmo dzik nazywany jest sanitariuszem lasu.

Intensywne polowania nie tylko wypłaszają dziki na pola uprawne i do miast, ale również przyczyniają się do zwiększenia ich rozrodczości. Przypominam – tam gdzie na dziki się poluje tam lochy zachodzą w ciążę wcześniej i mają więcej młodych. Widać to w u nas, gdy prześledzimy liczebność tych zwierząt w ostatnich  latach (to nadal czynnik niedoszacowany). Jeszcze wyraźniej zaobserwować można to u Niemców, którzy dzików mają nawet 10 – krotnie więcej niż Polska przed aferą z ASF! Co roku Niemcy  odstrzeliwują więcej i co roku populacja dzika rośnie. Są oczywiście granice kompensacji odstrzału przez rozrodczość. Ale najczęściej obserwujemy właśnie taką korelacje – więcej strzelamy, mamy więcej dzików. Dodam dzików nienaturalnie migrujących.

Niedawno z okazji wchodzenia dzików do krakowskiego Tyńca myśliwy na spotkaniu z mieszkańcami stwierdził, ze to wina wilków. To wilki mają płoszyć dziki do miast. Wilki, których w Polsce jest 2000 – 2500. Nie myśliwi których jest 130 000. Ten człowiek chyba sam nie wierzy w to co mówił. Pomijając liczebność wilka – nie bez znaczenia jest to, ze wilk jako naturalny drapieżnik jest dla dzików, saren, jeleni zagrożeniem przewidywanym. Nie powoduje ucieczki, migracji bo to dla zwierząt zagrożenia znane. Myśliwy już nie. Dzikie zwierzę nie przewidzi zachowania myśliwego, nie rozumie go. Nie zna. A tego czego nie zna tego się boi i ucieka. Do miast, na pola.